Ścieżki rowerowe to nie parking

Kierowcy potrafią traktować ścieżkę rowerową jak pobocze drogi. Idealne do parkowania - skarżą się rowerzyści. - Grozi za to kara - przestrzega straż miejska.

- Jechałam ostatnio rowerem ścieżką przy ul. Armii Krajowej w Sopocie. Droga rowerowa wyraźna jak byk - nowoczesna, pomalowana na pomarańczowo. A tu nagle przede mną wyrasta samochód - zaparkowany centralnie na środku trasy! - denerwuje się sopocianka Joanna. - A ja w takiej sytuacji mam do wyboru: wjechać na jezdnię i narazić się na to, że jakiś pędzący kierowca wjedzie mi w tyłek, albo wskoczyć na chodnik i lawirować między pieszymi. Na wydzielonych ścieżkach rowerowych - takich jak te w pasie nadmorskim - nie ma tego problemu, to oczywiste. Niestety, przy głównych drogach, kierowcy traktują ścieżkę rowerową jak pobocze, na którym można się zatrzymać, bo trzeba np. skoczyć po papierosy do sklepu obok.

- To ewidentne wykroczenie - komentuje Mirosław Mudlaff, komendant sopockiej straży miejskiej. - Jednak podejrzewam, że nie zdarza się w tym rejonie często, więc mieszkańcy po prostu machają ręką. Jednak, jeśli otrzymamy takie zgłoszenie, od razu skutecznie zareagujemy.

Niesfornym kierowcom za zastawianie drogi rowerzystom grożą bolesne kary. - Reguluje to ustawa Prawo o ruchu drogowym, która mówi o zatrzymywaniu się na drodze dla rowerów. Zgodnie z art. 97 kodeksu wykroczeń grozi za to 100 zł mandatu i 1 punkt karny - tłumaczy Bartłomiej Kłodnicki, zastępca rzecznika prasowego straży miejskiej w Gdańsku. - Od 1 czerwca przeprowadziliśmy w tej sprawie 1027 interwencji. Chociaż zaznaczam, że nie wszystkie musiały dotyczyć zatrzymywania się akurat na drogach rowerowych.

- Jeśli ścieżki są dobrze zaprojektowane - czyli pamięta się o stworzeniu wokół np. zatoczek do parkowania czy, choć to już w ostateczności, stawianiu słupków, które uniemożliwią wjeżdżanie samochodom - nie ma tego problemu - mówi Roger Jackowski z Gdańskiej Kampanii Rowerowej. - W Gdańsku ostro monitorowaliśmy tę sprawę, chociaż nadal pozostało kilka miejsc, gdzie kierowcy niefrasobliwie sobie poczynają: najgorzej jest przy ul. Wyspiańskiego we Wrzeszczu, na jej końcowym odcinku do ul. Grunwaldzkiej. Nie można tu postawić słupków, bo droga jest zbyt wąska. A kierowcy, przyjeżdżający np. do pobliskiej szkoły turystyki i hotelarstwa często wykonują nieprawidłowe manewry, tutaj często zagrożeniem dla rowerzystów są też taksówkarze. No i klienci okolicznych lokali np. Metra, którzy w nocy tutaj po prostu zostawiają samochody. Za to wzorem, jak rozwiązać taką sytuację, jest dla mnie ul. Kościuszki. Tutaj kiedyś też mieszkańcy zastawiali ścieżki rowerowe, bo się przyzwyczaili, że to tu się parkuje. Do czasu kiedy miasto wybudowało zaułki parkingowe. Nielegalne parkowanie ustało, jak nożem uciął.
 

Źródło: trojmiasto.gazeta.pl